Recenzja filmu

W szponach strachu (2007)
Sheldon Wilson
Megan Park
Ashley Newbrough

W szponach nudy

Małe, spokojne, amerykańskie miasteczko to typowa sceneria wielu horrorów. Te zapomniane, zamknięte w sobie społeczności stają się często areną krwawych zdarzeń. Podobnie jest w przypadku tego
Małe, spokojne, amerykańskie miasteczko to typowa sceneria wielu horrorów. Te zapomniane, zamknięte w sobie społeczności stają się często areną krwawych zdarzeń. Podobnie jest w przypadku tego filmu – typowa sielanka amerykańskiej prowincji, wszyscy się znają i kochają, jedna stacja benzynowa, knajpka gdzie podają najlepsze ciasto w całym stanie, gdzieś z boku wiedzie pustelniczy żywot grupka mormonów a na straży prawa stoi poczciwy szeryf Wayne (Sean Patrick Flanery). Cudowną sielankę przerywa jednak pojawienie się w okolicy dużej ilości kruków, które początkowo tylko uciążliwe stają się coraz bardziej agresywne aż dochodzi do kulminacji – zmasowanego ataku ptaków na mieszkańców miasta. Teraz muszą oni, na czele z dzielnym szeryfem walczyć o przetrwanie. Niestety również widzowie oglądający ten obraz muszą walczyć...żeby nie wyłączyć telewizora. "W szponach strachu" jest filmem potwornie sztampowym i nudnym, a nie ma nic gorszego w horrorach niż nuda wiejąca z ekranu. Z założenia horror powinien przerazić widza i nie musi być przy tym wiarygodny, bo gdzież tu mówić o wiarygodności w przypadku mordujących kukiełek czy innych wytworów ludzkich rąk. Niestety w tym filmie schemat goni schemat, sytuacje są przewidywalne, scenariusz jest kalką podobnych filmów tylko zostało zmienione zagrożenie. Ta nijakość okraszona jest na dodatek kilkoma nieprawdopodobnymi scenami które budzą politowanie – wiem, że kruki są bardzo inteligentnymi stworzeniami ale w tym filmie uchodzą one za geniuszy. Aktorzy – bez rewelacji. Sean Patrick Flanery gra bez przekonania (pewnie zdaje sobie sprawę w czym gra), Stephen McHattie, który gra najbardziej wyrazistą postać w filmie, jest nierówny i irytujący. Pojawia się również w "W szponach strachu" aktor, którego już dawno nie widzieliśmy na ekranie a mianowicie Rod Taylor – gwiazda oryginalnego filmu  "Ptaki". I to właśnie jego udział w tym filmie najbardziej mnie zdenerwował, i nie chodzi o jego grę, gdyż jest on najjaśniejszym punktem w całym obrazie – pomimo kilkuletniej przerwy gra bardzo dobrze, subtelnie i z wyczuciem odtwarzając swoją postać. Chodzi mi o fakt, że twórcy filmu ściągają z emerytury aktora występującego w hithockowskim arcydziele i nęcą naiwnego widza – patrzcie, nakręciliśmy "Ptaki II". Ale nie tędy droga moi drodzy, nie potrzeba gwiazd, efektów specjalnych i nawiązań, wystarczy odrobina chęci, zapał i wiara w to, że robi się wyjątkowy film a nie papkę dla wypożyczalni. Sumując – mdłe, bezpłciowe kino dla wytrawnych fanów animal attack. I tylko dla nich.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones