Pierwsze połowa mnie drażniła - miałem wrażenie, że będzie to przewidywalny moralitet o szkodliwości alkoholu. Reżyser mnie jednak zaskoczył. Okazało się, że wymowa filmu wcale nie jest taka banalna i jednoznaczna.
Ten alkoholowy eksperyment czwórki przyjaciół okazuje się rozpaczliwą próbą wyrwania się z beznadziejności i pustki codziennych rytuałów, odnalezienia siebie i treści życia, sprawienia, by krew znów zaczęła krążyć, a świat nabrał barw.
Może robią rzeczy głupie, ale jednak wynika z tego czasem również dobro. Dlatego ich ocena nie jest taka jednoznaczna...
Nie będę się więcej wymądrzał, bo mogę się po prostu w 100% podpisać pod recenzją Diany Dąbrowskiej z Filmwebu.
A finałowa scena tańca jest po prostu OBŁĘDNA!!!