Gdy dziecko jest traktowane jak przedmiot i zaniedbywane zaczyna tworzyć sobie idealny obraz swojego rodzica w tym przypadku jest to Pan Prezydent (wybitny Leon Niemczyk), film ten powinien obejrzeć każdy przyszły rodzic , to nie tylko film ale i rada jak nie należy traktować dziecka , czego dziecko potrzebuje , nie sa to przedewszystkim zabawki a miłość rodzica której główny bohater łaknoł a do tego przezył dramat jego rodzice się rozeszli i ... końćzę spoilerować , sami to zobczcie.
Niepowtarzalny klimat w jednym z najlepszych i najmniej znanych wczesnych polskich filmów ze wspaniałym aktorstwem , rezyserią , muzyką i scenariuszem , jednakże mam jakiś niedosyt , dlatego też :
9/10
POELCAM !!!!!
Arcydzieło. Przyznam, że finałowa scena jest jedną z najbardziej przejmujących i poruszających w historii kina w ogóle. Uderza jej autentyzm, tak jak całego filmu, który pod przykrywką nieco onirycznej atmosfery, ukazuje całą złożoność świata dziecka.
To jest najwybitniejszy film tego typu. Brawa za wspaniałe kreacje dla Leona Niemczyka, Beaty Tyszkiewicz, Stanisława Mikulskiego,Irena Malkiewicz oraz Jana Machulskiego. W szczególności zaś dla młodego Janusza Pomaskiego. Jestem ciekawy co się z nim teraz dzieje. Jest to bowiem jeden z tych aktorów dziecięcych, którzy później zniknęli z pola widzenia.
Kończąc. Jan Batory nakręciły wspaniały obraz. Jeden z najlepszych w historii polskiej kinematografii. Niestety wciąż jakby mało znany. Mam nadzieję, że to się zmieni.
Zakończenie jest chyba w stanie poruszyć nawet głaz.
Dziękuję
zgadzam się, film jest rewelacyjny i potwornie smutny, pamiętam, że oglądałam go jako dziecko w TV i ryczałam jak bóbr, potem już nie widziałam a wrażenie ściskania za serce pamiętam do dziś, teraz zaczęłam czytać synkowi książkę "Mio, mój Mio" i od razu przypomniał mi się ten film
Też go pamiętam z dzieciństwa i też pamiętam, że płakałem po nim... Bardzo mnie poruszył.
no i musieliśmy wówczas przerwać czytanie "Mio, mój Mio", bo synek powiedział, że zbyt smutne :(
To film, którego nie da się zampomnieć (czy jesteś kinomanem czy nie). To co dla dorosłych jest dostatecznym sprawowaniem opieki, naturalnym rytmem dnia i jest w zasadzie, na swój sposób, zrozumiałe (babcia ma prawo do swojego życia, ojciec może być zmęczony po pracy, macocha może nie rozumieć nie swojego przecież dziecka, takie to zrozumiałe i naturalne w świecie dużych ludzi) jest pokazane oczami dziecka jako wręcz niewyobrażalne okrucieństwo. Nie ważne gdzie i w jakim towarzystwie oglądasz "Odwiedziny...". Przez minutę po napisach końcowych będziesz milczał ze łzami w oczach.