Z pewnością dzieło wielkie, lecz nie przetrwało próby czasu i jest po prostu nie do spożycia w dzisiejszych realiach.
Największym durniem jest dureń przekonany o tym, że ma coś mądrego do powiedzenia.
Trudny film zawsze będzie trudnym filmem, a że z pokolenia na pokolenie jesteśmy coraz głupsi to już inna sprawa. O przetrwaniu próby czasu w sztuce często świadczą jej odbiorcy. Obraz ma 56 lat a ciągle potrafi zahipnotyzować młodego lecz dojrzałego widza. Bergman nie kręcił łatwych i przyjemnych filmów, dlatego to dzieło jest ponadczasowe.
Kochane wesołki, to że uważacie mnie za krytyka filmowego i osobę która wygłasza TEZY a nie swoje subiektywne opinie myślę że zgubi nas w tej debacie. Otóż myślę iż uważanie tego obrazu jako wspaniałego w dzisiejszych czasach jak dla mnie nie jest juz aktualne, kiedyś pewnie był wielki, lecz film jako dziesiąta muza ma za nadrzędną funkcję rozrywkę i to (mi przynajmniej) o nią najbardziej chodzi oglądając jakiś obraz, a to że wy będziecie mówić że jestem niedojrzały i nie rozumiem tego kina niczego nie zmieni, bo Bergmann, bo wszyscy mówią że ten film jest arcydziełem ok, ale jeśli mam obok Władcę Pierścieni, Drogówkę, lub jakiś inny film który lubię to sto razy bardziej wolę go obejrzeć niż takie coś co zanudzi mnie na śmierć jeśli nawet przekazuje mądre i głębokie myśli lub wartości. Ale myślę również ze jest tu duza przestrzeń do dyskusji. :)
Są filmy które posiadają wartość artystyczną CO NAJMNIEJ taką samą jak dobre książki. To fakt, że kino powstało po to by dawać rozrywkę, ale jest wiele filmów (niestety albo stety przeważnie mało popularnych) które są np. świetną analizą danego tematu. Filmy Bergmana z pewnością do takich należą. To proste, że oglądając Władcę Pierścieni będziesz się lepiej bawił, pytanie więc jest takie po co w ogóle "bierzesz" się za Bergmana skoro traktujesz kino jako rozrywkę? Tym bardziej, że jest to jeden z tych filmów Bergmana, które się lepiej ogląda, a próbę czasu przetrwał doskonale.
Oczywiście racja po Twojej stronie, mi chodzi tylko o to że kiedyś ludzie czym innym się emocjonowali i często samo to że w pudle ktoś się ruszał już było rozrywką, a zmierzam do tego że Bergmann mając dziś nawet inne środki filmowe, pewnie zrobiłby inny film. A poza tym niektóre jego filmy podobały mi się, także to chyba nie jest regułą.
Bergman pozostał wierny sobie i swojemu wyczuciu artyzmu do końca życia. Jestem przekonany, że dziś nie robiłby "innych filmów" - o ile oczywiście wszelkie uwarunkowania biograficzno-kulturowe pozostałyby w jego przypadku identyczne. Bo to, że ktoś urodzony pół wieku później niż on tworzyłby odmienne kino, to też oczywistość - acz nawet ci nowi twórcy w ten czy inny sposób wzorują się na takich gigantach sztuki filmowej, jak twórca "Persony".
Film się nie przedawnił - bo przedawnić się nie może. Wszyscy prędzej czy później stajemy wobec konieczności poszukiwania straconego czasu (w literaturze chociażby Proust czy Iwaszkiewicz, ale i inni). Dla każdego z nas materią bieżących przeżyć prędzej czy później okazują się wspomnienia. Stąd nie wydaje mi się zasadne twierdzenie, iż "uważanie tego obrazu jako wspaniałego w dzisiejszych czasach jak dla mnie nie jest już aktualne". Bergman podjął temat zawsze aktualny. Dziś, owszem, podobne tematy realizuje się inaczej, by jako przykład podać "Synekdochę, Nowy Jork". Ale to arcydzieło Bergmana urzeka wciąż nowe pokolenia, a z filmami Kaufmana różnie bywa. Zaś ten jego sposób opowiadania nadal jest niezawodny, czego dowodem, według mnie, chociażby "Cinema Paradiso", również dzieło o przemijaniu. I profesor Isak Borg, i reżyser Salvatore potrzebują tylko pretekstu, by rozpocząć rozpamiętywanie swojego życia. To tkwi w każdym z nas.
Według mnie, nieporozumieniem jest przyjęte przez Ciebie założenie, że jakoby w dobie sztuki rozrywkowej nie ma miejsca na takie produkcje, jak "Tam, gdzie rosną poziomki". To przecież nigdy nie było dzieło popularne, nawet w najlepszych dla kina ambitnego dekadach. Także wtedy największym powodzeniem cieszyły się widowiska historyczne, różne kryminały i filmy sensacyjne, melodramaty, itp. Czyli ówczesne "Drogówki" i ówcześni "Władcy Pierścieni". Nie zmienia to jednak faktu, że Bergman zawsze posiadał wierną widownię i procentowo nie była ona większa w latach 1950-1980 niż jest obecnie (przynajmniej na tzw. Zachodzie, bo u nas w Polsce te parametry pewnie się poprzestawiały, ale PRL czynił w zakresie kultury swoje). "Tam, gdzie rosną poziomki" - 16.318 głosów, natomiast 20.645 osób chce zobaczyć ten film. To nie jest zły wynik, a o ile się orientuję, filmweb powstał po 2000 roku. Nie sądzę, by ci, którzy tu klikają, to było pokolenie z lat 50-tych czy 60-tych, czyli ludzie dziś mający około 70-90 roku życia. Ci, którzy tu zaglądają, to w większości młodzież czy ludzie w wieku około-studenckim.
Więc zamiast ubolewać nad tym, że jakoby definitywnie zramolał ten Bergman, korzystniej byłoby zachęcać do obcowania z jego dziełami. Co niniejszym czynię.
Pozdrawiam.
Bo tak kolega sformułował pierwotną wypowiedź jak tezę, zamiast ubrać ją w nieco bardziej subiektywną formę. Próby czasu może nie przetrwały pierwsze filmy w dziejach kina, pierwsze filmy nieme, lub pierwsze filmy fantasy/sci-fi z bardzo prymitywnymi efektami, etc. W takim kinie jak to, a jest to typowy dramat, są pewne rzeczy, które są uniwersalne. Tak samo można powiedzieć np. o filmach Felliniego czy Antonioniego. Czyli nie tyle treść, choć ona jest być może głównym elementem, a sama sztuka filmowa, która jest tutaj najwyższych lotów. Bergman nie bez powodu jest uważany za giganta kina przez krytyków, i chyba z tzw. wielkich kina ambitnego, nakręcił największą liczbę filmów zasługujących na uznanie, nawet te mniej doceniane jego filmy ogląda się dobrze.
Poza tym stare filmy dla wielu ludzi mają pewien urok, stary Bergman czy Kurosawa, to jest coś specyficznego, trzeba być trochę koneserem, żeby te niuanse wyłapać i się tym cieszyć. Tak samo dla kogoś innego urok ma kino sensacyjne z lat 80-tych czy 90-tych czy kino noir z lat 50-tych. Są takie rzeczy w każdej epoce i to są elementy, które są unikalne dla danego czasu.
Film jest nie tylko rozrywką, nie bez powodu jest podział na kino rozrywkowe i ambitne. Jest sztuka wysoka i niska. Tak samo jest z literaturą czy muzyką, oczywiście ten podział jest dość luźny, ale różnica jest zauważalna. Inaczej się ogląda np. Szklaną pułapkę czy Jamesa Bonda, a inaczej dzieła Tarkowskiego czy Herzoga. Jest to zupełnie inne przeżycie. Jak oglądasz film ambitniejszy to trzeba troche zmienić nastawienie, bo jest to inne oglądanie. Takie filmy inaczej do człowieka przemawiają i inny pozostawiają w nas wydźwięk.
Nie możesz jednak z oczekiwaniami typowo rozrywkowych produkcji podejść do filmów Bergmana czy współczesnych mu odpowiedników. Albo ma się potrzebę obcowania z takim kinem albo nie ma, kwestia więc tego na ile takie kino zaspokaja te właśnie potrzeby, z którymi typowo rozrywkowe nie daje sobie rady :)
a co do jeszcze Władcy Pierścieni, to nie jest tak, że kino rozrywkowe nie może zapewnić głębszych przeżyc, akurat ten film jest tutaj takim wyjątkiem, że jednocześnie jest to świetna rozrywka, a z drugiej strony porusza dość poważne kwestie i ma jakieś tam drugie dno.
To raczej nie jest kwestia zestarzenia się, tylko samej formy. Według mnie ten film jest w miarę przystępny. Dam przykład. Tegoroczny oscarowicz - Miłość. To właśnie ten film mnie znudził. Natomiast Tam gdzie... oglądałem z dużym zaciekawieniem. No i który teraz film się zestarzał:) Co więcej filmowi Bergmana tylko przybywa fanów. To też świadczy o jego ponadczasowości. Taka Miłość, tutaj zapewne podpadnę fanom Hanekego, to dla mnie w ogólny rozrachunku film przeciętny, o którym za dwa lata mało kto będzie pamiętał.
sam nie przetrwasz próby czasu i będziesz po prostu nie do spożycia w przyszłych realiach jak będziesz wypisywał takie bzdury... })
Jeszcze zagadka. Skąd pochodzi poniższy dialog?
- Uhm. Prażona kukurydza.
- Yeah. Mam też świetny fim.
- Jaki?
- „Tam, gdzie rosną poziomki”. Z 1957. To chyba najlepszy film Bergmana.
- O czym?
- O pewnym starcu. Wyrusza w podróż, która pozwala mu ocenić jego życie.
- Chyba mi się spodoba.
I co to za czas? Moja droga, napisz do mnie za 77 lat. Wówczas pogadamy o czasie...
Mam nadzieję, że ktoś się zlituje prędzej czy później i napisze tu skąd jest ten dialog lub ja sama kiedyś dokonam tego wiekopomnego odkrycia i nie trzeba będzie liczyć na twoją łaskę :)
Bim bum! Zagadka rozwiązana. W nagrodę pozwalam Ci dziś wypić aż dwa browary. :P
Ale nie napisałeś dlaczego film się zestarzał? Efekty specjalne? Tu nie ma nic co by sie zestarzalo...poruszana problematyka? Przecie zmowi o wartosciach i rzeczach tak samo aktualnych wtedy, jak i dzis...