W połowie sezonu nie byłem pewien, ale teraz już tak, jest lepiej niż w brickleberry. Na taki serial własnie czekałem, bez zbędnego ugrzecznienia, jazda bez trzymanki, w końcu coś przy czym można wyluzować. Mam nadzieję, że serial zdążył już urazić wrażliwych którzy oczekiwali od tego jakiś wygórowanych żartów. Jest tak jak miało być stąd 10/10
no ale mogłoby być śmiesznie jednak sama kontrowersyjność kiedyś przestaje wystarczać
Dlatego, raz oglądam coś takiego a potem zupełnie coś innego np Hildę 7+, jeśli odpowiednio się dawkuje wszystkiego po trochu, to nic nie przestaje wystarczać :) Nie tego oczekiwałem po tym akurat serialu co Ty, jeśli bym chciał śmiesznie wziąłbym się za inny, od zasrania tego jest dzisiaj
Gdyby Family guy poszedł na randkę z łosiem Nazirem do parku Brickelberry, to owocem ich spotkania było by Paradise PD. Z jednej strony serial ma coś czego strasznie brakowało w sadze o lesnikach: fabułę, bardziej wyraziste postacie i konsekwencję. Fajne jest też zmienianie jakiegoś detalu w czołówce... Jedyne czego brak w porownaniu z poprzednią produkcją to jazdy bez kompromisów po wszystkich i zwyrolskich dowcipów.
Jestem za. Serial wyszedł nieźle.
Trochę za dużo tego humoru toaletowego w stosunku do normalnego i czarnego... ale te kilka gagów faktycznie mnie rozbawiło. Fragment z duchem obejrzałem dwa razy. :) Podobnie odcinek z mediami.
Poza tym pierwszy sezon skończył się kontrowersyjnie. Dla fanów poprawności może w pewien sposób szokująco ale zakpiono przy tym również ze "stereotypiarzy". :)
O to, że czarny charakterem okazał się być... czarny policjant. Jedyny wyraźny czarnoskóry w serialu.
W obecnym poprawnie politycznym świecie ciężko przepchnąć taki pomysł bez bycia oskarżonym o rasizm. Z drugiej strony (cały czas mówimy o USA) jeszcze w latach 80-tych pierwszym podejrzanym byłby właśnie jakiś czarny.
Taki wniosek tkwi jeszcze w podświadomości widza ale już stoi w sprzeczności z obecnym "dobrym" myśleniem zaszczepionym przez poprawność polityczną. Widz utyka w paradoksie i przez 9 odcinków wmawia sobie iż tym złym nie jest z pewnością jedyny czarny bohater. Taki odruch obronny... który zostaje zdeptany w ostatniej scenie.