Niestety, najważniejszy element gry wyścigowej, czyli fizyka jest kompletnie zrąbany. W
2010 mieliśmy bolidy, które prowadziły się bardziej jak przednionapędowy Ford Focus
niż bolid F1, wykręcenie bączka było prawie niemożliwe, nawet przy wyłączonej kontroli
trakcji. W 2011 mieliśmy krok naprzód, wreszcie trzeba było uważać na to jak używamy
gazu, ba, z włączoną kontrolą trakcji łatwiej było o obrócenie bolidu niż w 2010 bez.
Jedynym problemem była ogólnie zbyt duża przyczepność bolidów, przez co można było
walić czasy okrążeń z kosmosu. A 2012? Wracamy do 2010. Bolidy podsterowne jak
cholera, można cisnąć gaz ile wlezie a i tak co najwyżej bolid pojedzie za szeroko i w
zakręcie się nie zmieści. Uważać trochę trzeba tylko w deszczu. Przepraszam bardzo, my
tu mamy 800 koni napędzające tylną oś czy przednią? Bo z gry odnoszę wrażenie że
przednią.
Kolejna sprawa. Co za idiota wpadł na pomysł żeby po wyjechaniu na pobocze bolid był
automatycznie hamowany?! Trochę to rozumiem, żeby utrudnić cięcie zakrętów. Ale
można było to inaczej rozwiązać, a tak lekkim przestrzeleniem zakrętu i delikatnym
wyjazdem na asfaltowe pobocze można zrujnować całe okrążenie w Q, albo stracić
nawet kilka pozycji w wyścigu...
Do tego kupa bugów. Ale to chyba nikogo już nie dziwi, w poprzednich grach było to
samo (pamiętny błąd z pit stopem w 2010).
Dziękuje, wracam do 2011.